OJCIEC I CÓRKA - UJĘCIE ANALITYCZNE

Joanna Chmarzyńska-Golińska

Referat wygłoszony na konferencji „Ojciec i córka” Gdańsk 03.12.2007
Organizatorzy: Racławicka - Ośrodek Terapii Dzieci i Młodzieży w Gdańsku oraz Stowarzyszenie „Być ojcem”

"Nauczyciel spytał dzieci, czy któreś nie zna jeszcze innego imienia, jakim oznaczamy Boga.

(....) Klara doznała olśnienia. Zrozumiała, że nauczyciel chce, by powiedziano, że Boga zwiemy także ojcem i podniosła w górę palce.
- Powiedz tedy, Klarciu, jak zwiemy jeszcze Boga? – rzekł nauczyciel
- Boga nazywamy także Janem – powiedziała donośnie i wyraźnie.
Śmiech się rozległ w całej szkole. Nawet nauczyciel miał minę wzruszoną.
Klara sponsowiała, a łzy napłynęły jej do oczu. Ale nauczyciel stuknął mocno w podłogę kijem i zawołał:
-  Cicho. Klara chciała powiedzieć ojcem. Powiedziała zamiast tego Janem, bo ojciec jej ma na imię Jan. To nic dziwnego, że mówi Jan, gdy chce wyrazić coś najlepszego i najwyższego spośród wszystkiego, co zna."

 

Selma Lagerlof „Tętniące serce”


Ojciec jest bardzo ważną postacią dla córki. Chciałabym przybliżyć Państwu rolę ojca w kształtowaniu się osobowości dziewczynki. Spróbuje zarysować kilka wybranych etapów w rozwoju dziewczynki, w których obecność ojca warunkuje ich prawidłowy przebieg.
 
Przed narodzinami dziecka przyszli ojcowie miewają różne lęki i refleksje na temat siebie w roli rodzica. Bycie ojcem zaczyna się od fantazji na temat własnego, przyszłego dziecka.
Przyjrzyjmy się, zatem co może dziać się w męskim umyśle jeszcze przed narodzinami potomka. Zanim realna córka przyjdzie na świat, w umyśle ojca istnieje córka wyobrażeniowa, albo też córka nie istnieje wcale.
Trudno nie poczynić dygresji, że nieomal we wszystkich kulturach mężczyźni pragną posiadać raczej syna niż córkę, zwłaszcza w przypadku pierwszego dziecka. Oczywiście istnieją ojcowie, którzy nie mają żadnych preferencji do płci potomka, a też z drugiej strony, kiedy już dziewczynka przychodzi na świat, to radość z jej obecności całkowicie przysłania wcześniejsze życzenia. Tym niemniej warto powiedzieć kilka słów o męskim pragnieniu posiadania syna. (choćby przez wzgląd na tych panów, którzy tego pragnienia nie rozumieją albo czują się winni wobec swoich potencjalnych córek odnajdując w sobie takie oczekiwanie). Psychoanalitycy zajmujący się tą problematyką wskazują, że nie chodzi wyłącznie o racjonalną potrzebę podtrzymania rodu. Pragnienie posiadania syna to chęć poszerzenia własnego „ja”, czyli chęć samoaktualizacji. Ojciec poprzez wychowywanie syna może skompensować sobie braki z relacji z własnym ojcem. Towarzysząc synowi w rozwoju przeżywa problemy własnego dzieciństwa, w ten sposób ponownie może się z nimi zmierzyć i poszukać dla nich lepszego rozwiązania. Dzieje się to właśnie poprzez syna, z którym ojciec identyfikuje się w naturalny sposób.
Powróćmy jednak do córek. Mężczyzna, który ma córkę wpływa na to, jaką będzie w przyszłości kobietą. Również sama córka świadomie i nieświadomie rozpoznaje, jaki obraz kobiety ma w głowie ojciec, obserwuje jak ojciec traktuje matkę i z tych spostrzeżeń czerpie dla siebie wzorzec. 
Każdy mężczyzna posiada w swoim umyśle fantazje o idealnej kobiecie.
W realnym życiu nigdy takiej kobiety nie spotkał, aż tu nagle na świat przychodzi jego własna córka – dziewczynka, która wyrośnie na kobietę. Pojawić się może nadzieja, że oto ona urzeczywistni ten ideał, a za nią pokusa by narzucić córce wzór kobiecości. Takie dziewczynki emocjonalnie rozpoznają, że ojciec chce jakiejś konkretnej córki, a nią samą jest rozczarowany. Oczywiście będą próbowały stać się tą na wzór oczekiwań. Może nawet im się uda. Jednak w głębi duszy takie dziewczynki nie czują się kochane. Czują jedynie podziw wobec kreacji, którą stworzyły, a podziw nigdy nie zastąpi miłości. Największe bogactwo dostaje córka od ojca, gdy ten kocha ją bezwarunkowo i gotów wspierać ją w rozwoju jej najlepszych cech.
To wielka sztuka porzucić własne ambicje względem córki a jednocześnie jej nie opuścić tylko mądrze ją wspierać w rozwoju.
Właśnie, bo ojcowie względem córek mogą mieć również inny problem, zupełnie odwrotny do problemu nadmiernych oczekiwań i presji. Istnieją badania, które pokazują, że ojcowie inaczej traktują synów niż córki na okoliczność porażki. Gdy synowi się nie uda, ojciec ignoruje jego złość i zachęca do kolejnej próby. Natomiast w przypadku córki pociesza ją; mówi, że to nie ważne, że się nie udało, czasem nawet ją wyręcza. Ojciec robi to z miłości, lecz w ten sposób odbiera swojej córce poczucie sprawstwa i dumy, które mogłaby odczuwać, gdy zrobi coś samodzielnie.
Kobiety o wyraźnej tożsamości, niezależne a co za tym często idzie  - o silnej pozycji zawodowej, miały ojców, którzy w dzieciństwie zachęcali je do odważnych, samodzielnych działań oraz wspierali córkę w jej pomysłach i zainteresowaniach. Są to ojcowie, których umysły nie pozostały na usługach patriarchalnej tradycji, w której kobieta postrzegana była wyłącznie w roli żony i matki. Taki ojciec wzmocni rozwój niezależnej tożsamości u dziewczynki, jej zdolność do samodzielnego myślenia i działania. Taki ojciec od początku wie, że córka w dorosłym życiu będzie musiała stawiać czoła trudom. Co ciekawe, córki takich ojców pomimo swojej samodzielności nie mają problemu by stworzyć związek, zazwyczaj tworzą udane związki partnerskie.
Tak więc, zanim stanie się ojcem córki warto pomyśleć o swoich przekonaniach na temat kobiet. Nieustająca refleksja nad sobą w roli ojca, gotowość do krytycznego wglądu w siebie niewątpliwie zaowocuje. Optymistyczne jest, że istoty ludzkie są w stanie w ciągu zaledwie jednego pokolenia przejść duchową ewolucję i pozbyć się niekorzystnych uwarunkowań, pod warunkiem, że włożą w to dużo psychologicznej pracy.
Współcześni ojcowie angażują się już w okresie ciąży, następnie uczestniczą w porodzie, a od momentu narodzin aktywnie towarzyszą matce w opiece nad niemowlęciem. Społeczną odpowiedzią na ojcowskie zaangażowanie było wprowadzenie urlopów tacierzyńskich.
Ciężarna kobieta otoczona miłością i troską swojego partnera doświadcza radości, spokoju i poczucia spełnienia z powodu zmiany, jaka ją czeka. Taki jej stan umysłu wpływa pozytywnie na rozwój ciąży.
Od momentu, gdy obecność dziecka jest odczuwalna przez brzuch kobiety, ojciec może nawiązać z nim kontakt. Około 6 miesiąca ciąży dziecko słyszy i reaguje na dźwięki pochodzące ze świata zewnętrznego, a po porodzie potrafi rozpoznać głos, którego słuchało będąc w łonie matki. Ojcowie, którzy mówili do swojego dziecka w trakcie ciąży mogą być poruszeni faktem, że po narodzeniu dziecko ten głos rozpozna i okaże względem niego zadowolenie.

Gdy ojciec przywozi ze szpitala swoją żonę z niemowlęciem widzi, że jest to para „złączona” i bezbronna. Odkrywa w sobie potrzebę by nad tą parą czuwać, chronić ją i dostarczać wszelkich niezbędnych jej wygód. W trakcie pierwszych tygodni po porodzie mąż może być dla swojej partnerki ogromnym wsparciem. Gdy wstaje w nocy i podaje niemowlę matce, gdy kąpie dziecko, gdy po prostu czynnie jest – to daje żonie pewność, że są w stanie poradzić sobie z nową sytuacją. Mąż ogarnia poporodowe lęki swojej żony, których nadmiar mógłby prowadzić do poporodowej depresji. Dobrze zaopiekowana przez męża żona ma większą zdolność do ogarniania lęków niemowlęcia. Jest to niezwykle ważne zwłaszcza w pierwszych tygodniach życia niemowlęcia, które zaraz po urodzeniu zalane jest całą masą różnorodnych lęków. Ester Bick – psychoanalityczka, która specjalizowała się w obserwacji niemowląt, do opisu psychicznej sytuacji niemowlęcia używała porównania, że niemowlę jest jak astronauta wyrzucony z promu kosmicznego bez skafandra. Już sam fakt, że w brzuchu niemowlę było trzymane z każdej strony, a po urodzeniu podpierane jest zazwyczaj z jednej strony (np. gdy leży od spodu) napawa je poczuciem niebezpieczeństwa i sprawia, że czuje się jakby było rozsypane na kawałki. Spokojna matka koi takie i inne lęki swojego niemowlęcia.
Ojciec nie musi ograniczać się tylko do roli strażnika nad matką i dzieckiem. Niemowlę od urodzenia zdolne jest nawiązać równolegle relacje z kilkoma osobami, a nie tylko z matką. Aby tak się stało ojciec musi być fizycznie obecny. Na tym etapie rozwoju niemowlęcia niemożliwe jest dla niego ustanowienie więzi z kimś, kto pojawia się sporadycznie. Jedynie regularne i pełne pozytywnych wrażeń obcowanie z ojcem może zaowocować więzią.
W pierwszym roku życia ma miejsce niezwykle szybki rozwój umysłu. Najważniejszym z rozwojowych zadań niemowlęcia jest nauczyć się kochać i tworzyć więzi z innymi ludźmi. Ta zdolność powstaje w oparciu o zaspokojenie, poczucie bezpieczeństwa i stałość otoczenia. Najważniejsza jest regularna obecność rodziców, którzy potrafią empatycznie reagować na potrzeby niemowlęcia. Niemowlę, które przychodzi na świat ma bardzo chaotyczne poczucie istnienia. Lecz kiedy w twarzy osoby, która się nad nim pochyla jak w lustrze zobaczyć może odbicie swoich uczuć to uczy się siebie. Gdy ma kolkę widzi nad sobą zatroskaną twarz matki i kojarzy swój ból z zasmuconym wyrazem jej twarzy. Gdy żwawo wierzga nóżkami, a rączkami próbuje dosięgnąć ust taty na twarzy ojca pojawia się uśmiech. Setki takich sekwencji sprawiają, że niemowlę wydobywa się z wewnętrznego chaosu i nabiera ludzkiej tożsamości. Gdy niemowlę obcuje wyłącznie z matką zbyt często w jej twarzy zamiast odbicia siebie widzi wyraz jej przemęczenia. Jest to normalne i ludzkie, że nie sposób pozostać receptywnym na potrzeby niemowlęcia obcując z nim nieustannie. Stąd tak ważne jest, aby ojciec mógł być obecny od samego początku. Niektórzy ojcowie myślą, że matki są lepiej nastawione na opiekę i w związku z tym usuwają się w cień. W sensie biologicznym owszem, ojciec istotnie nie posiada karmiącej piersi. Jednakże mleko nie jest jedyną strawą dla rozwoju niemowlęcia - z prostego powodu, bowiem dziecko prócz fizycznego ciała posiada życie psychiczne. Stąd równie ważne dla rozwoju jest owo odzwierciedlanie i miłość, które to ojciec może dostarczać niemowlęciu w równej mierze jak matka.

Bynajmniej nie oznacza to jednak, że ojciec ma być drugą matką. Ważne jest, że ojciec jest kimś innym niż matka. Obecność ojca to bardziej zróżnicowana oferta dla niemowlęcia płci żeńskiej. 
Psychoanalityk, Lothar Schon uważa, że nieodzowne dla prawidłowego rozwoju jest doświadczenie dwóch modeli – zasady macierzyńskiej i zasady ojcowskiej. Zasadę macierzyńską można opisać za pomocą takich pojęć jak: zespolenie, harmonia, diada, symbioza, fuzja, zasada przyjemności. Natomiast zasadę ojcowską charakteryzują: triada, różnice, odgraniczenie, zasada rzeczywistości.
Inny psychoanalityk, Claudio Rise, podkreśla to jeszcze wyraźniej. Dziecko żyje w łączności z matką od chwili poczęcia. Przed narodzeniem symbioza jest pełna. W pierwszych miesiącach po porodzie konieczna jest możliwie najpełniejsza kontynuacja symbiotycznej relacji niemowlęcia z matką. Natomiast przedłużająca się symbioza z matką, trudność w oddzieleniu się od matki wystawiają dziecko na życiowe trudności i nie radzenie sobie z rzeczywistością. Matka reprezentuje to, co symbolizuje raj – przyjemność i zaspakajanie pragnień. Istotnie, taka idealna sytuacja panowała w jej łonie gdzie bez głodu i chłodu każda potrzeba zaspakajana była automatycznie. Gdy matka jest dobrze oddana opiece po porodzie to ten raj jeszcze przez jakiś czas trwa. Zaś ojciec jest tym, który przychodzi z zewnątrz i reprezentuje rzeczywistość. Wyprowadza dziecko z raju w realny świat norm i zasad; w świat, w którym nie da się uniknąć cierpienia i doświadczania utrat, a wysiłek jest stałym elementem życia. Ojciec wkraczając w symbiozę matki z niemowlęciem zapoczątkowuje w psychice dziecka dorosłą sytuację psychologiczną. Właśnie dzięki temu pierwszemu zranieniu możliwy staje się rozwój. Bowiem rozwój nie rodzi się w sytuacji zaspokojenia, lecz wywodzi się z frustracji. Kiedy w dorosłym życiu pojawi się przegrana czy bolesna strata, a są to doświadczenia nieuniknione, nie zniszczą one człowieka, którego ojciec empatycznie wprowadził w takie doświadczenie we wczesnym dzieciństwie.
     Dziecko doświadcza różnicy pomiędzy matką i ojcem, ale nie jest to równoznaczne z rozpoznawaniem płci rodziców. W pierwszym roku życia dziecko nie uświadamia sobie płci rodziców, jak również nie zdaje sobie sprawy z własnej płci. Dopiero w drugim roku życia rozpoczyna się proces orientowania się we własnej tożsamości płciowej. Jest to możliwe również dzięki temu, że ojciec i matka od początku są świadomi, że mają przed sobą dziewczynkę i od urodzenia traktują ją adekwatnie do płci. Nadchodzi czas, że sama dziewczynka zaczyna dostrzegać, że jest taka jak mama i że tata jest kimś innym, uosobieniem męskości. Przez wzgląd na tę samą płeć związek matki z córką jest bardzo silny. Córki dłużej niż synowie mają kłopot w oddzieleniu się od matki. Tym bardziej ojciec jest tu potrzebny by dokonać rozdzielenia. Około 3 roku życia dziewczynka zwraca się ku ojcu i ten krok rozwojowy również pochodzi od frustracji i zranienia. Tym zranieniem i rozczarowaniem dziewczynki, czymś na podobieństwo odkrycia Kopernika, jest spostrzeżenie, że nie jest ona punktem centralnym, wokół którego krążą rodzice. Wcześniej myślała, że rodzice istnieją wyłącznie celem zaspokajania jej potrzeb. Teraz natomiast, sumą wielu spostrzeżeń, dziewczynka konfrontuje się z bolesną prawdą, że ojciec i matka stanowią parę, z której ona często pozostaje wykluczona. Dotknięta tym odkryciem zaczyna zazdrościć rodzicom, że są parą. Podejmuje rywalizację z matką i sama postanawia zostać „żoną” tatusia. Żywiąc takie pragnienia lęka się utraty miłości matki. Sądzi, że mama czyta w jej myślach i zna jej marzenia. Pomiędzy pragnieniem i lękiem powstaje konflikt, który Zygmunt Freud nazwał konfliktem edypalnym. Prawidłowe jego rozwiązanie to takie, że dziewczynka z miłości do matki porzuca pragnienie posiadania ojca dla siebie i ponownie sytuuje się w pozycji dziecka. Dzięki sytuacji edypalnej psychoseksualna orientacja dziewczynki zostają skierowana ku mężczyźnie. Choć pragnienia wobec ojca muszą zostać porzucone to śladem po tych pragnieniach jest heteroseksualność. W przyszłości dziewczynka znajdzie sobie partnera – mężczyznę i stworzy parę na wzór tej, którą mieli rodzice. Rola ojca w tej fazie jest bardzo ważna. Ojcowie często są zakochani w swoich małych córeczkach, jednakże nie powinni dopuścić do sytuacji, gdy w dziewczynce zostaje podtrzymana iluzja, że jest dla taty ważniejsza od mamy. Dla córki musi być jasne, że to mama jest dorosłą partnerką ojca i że jej relacja z ojcem nie jest oparta na równości. W innym przypadku echo edypalnego zwycięstwa będzie brzemieniem obecnym w całym życiu kobiety. Objawiać się może na różne sposoby – poczuciem winy wobec kobiet, niezdolnością do przyjaźni z innymi kobietami, silną rywalizacją z nimi, wchodzeniem w związki trójkątne albo też z powodu silnego związku z ojcem, niemożliwością ustanowienia związku z mężczyzną w ogóle.
    Jest jeszcze jeden ważny okres w relacji ojciec – córka. To czas dojrzewania dziewczynki, który jest z różnych względów kamieniem milowym w rozwoju i stanowi coś na kształt ponownych narodzin. Córka jest już bardziej niezależna, ale wciąż emocjonalnie oraz fizycznie wrażliwa i potrzebująca bliskiej obecności rodziców. Ponieważ zmiany w tym czasie w dużej mierze mają charakter fizyczny, więc wielu ojców doświadcza zagubienia. Czuły kontakt, który był czymś prostym i naturalnym, gdy córeczka miała 3 czy 6 lat, w obliczu, gdy powoli staje się kobietą budzić może zmieszanie. W gabinecie słyszę najczęściej o dwóch możliwych scenariuszach z tego okresu. Pierwszy, że ojciec całkowicie wycofuje się z kontaktu z córką. Konsekwencją tego może być niskie poczucie własnej wartości, problem z samoakceptacją i poczucie winy z powodu rozwijającej się kobiecości, która skojarzona zostaje z odtrąceniem. Drugi możliwy scenariusz to taki, że ojciec rozładowuje napięcie i pomieszanie poprzez żarty na temat zmian w ciele córki. Taki styl również nie ułatwia córce zintegrowania w obręb kształtującej się tożsamości obrazu własnego kobiecego ciała. Oczywiście oba te scenariusze są reprezentatywne dla kobiet poszukujących pomocy terapeuty, nie są jedynymi możliwymi. Wielu ojców wie, że córka wciąż potrzebuje bliskiego z nimi kontaktu, również fizycznego. Tak jak dawniej chce być przytulona czy pogłaskana. Jeśli fizyczny kontakt czasowo staje się krępujący zarówno dla ojca, jak i córki to można zamienić go na inny rodzaj kontaktu –wspólną grę w kosza, rozmowę czy spacer. W ten sposób ilość i jakość kontaktu pozostaje taka sama, zmienia się tylko jego rodzaj.

Na koniec powiem o ojcu nieobecnym.
Istotnie tam gdzie w otoczeniu dziecka nie ma nikogo, kto mógłby pełnić w jego wychowaniu rolę ojcowską dochodzi do znacznych powikłań w rozwoju emocjonalnym.  Brak kogoś innego niż matka, brak kogoś trzeciego niezwykle upośledza rozwój człowieka i implikuje różne życiowe trudności. Należy jednak podkreślić, że mówiąc o ojcu, mówimy nie tylko o ojcu biologicznym, ale też o mężczyźnie, który dziewczynce ojcował, czyli spełniał w jej wychowaniu rolę męską, reprezentował zasadę ojcowską.
Optymistyczne jest to, że dzieci w trakcie rozwoju są dość elastyczne i gotowe wykorzystać każdą okazję. Tak też dzieje się na okoliczność braku ojca biologicznego. Silne i naturalne pragnienie posiadania ojca popycha dziecko do poszukiwania mężczyzny, którego mogłoby obsadzić potrzebami „do ojca”. Taką osobą może stać się dziadek, wujek, ojczym a nawet nauczyciel. Większość dzieci pozbawionych obecności ojca biologicznego znajduje jakąś postać, która choć w częściowej mierze pełni jego rolę i jako taka odciska ślad swojej obecności w psychice dziecka. Oprócz takiej konkretnej osoby, która na dziecko oddziałuje od zewnątrz, równolegle od wewnątrz wpływa na rozwój istniejąca w umyśle dziecka reprezentacja ojca. Zazwyczaj na okoliczność utraty, dziecko na drodze przekazu zostaje wyposażone w obraz ojca. Przekaz ten zależny jest od uczuć, które żywią do ojca osoby, będące jego źródłem. 
Śmierć ojca czasem prowadzi do idealizowania jego wizerunku. Właściwie jest to proces naturalny, że wobec nieżyjących bliskich osób z biegiem czasu oczyszczamy pamięć z przykrych cech tej osoby i w naszym umyśle zaczynają funkcjonować one jako piękniejsze. W skrajnych przypadkach postać ojca może urosnąć do nierealnych, bohaterskich rozmiarów i zatracić ludzki wymiar, którego częścią są również ograniczenia. Taki obraz ojca zamiast wspomagać rozwój będzie dziecko przytłaczał i powodował kompleksy.
Zupełnie odmienną jest sytuacja, gdy ojciec od matki odszedł albo w skutek innych okoliczności doszło do rozstania. Bywa, że matczyny ból bycia zdradzoną i opuszczoną, jej frustracja i rozgoryczenie samotnym rodzicielstwem spowodują, że obraz ojca zostanie całkowicie zdewaluowany. Jeśli jedynym źródłem wiedzy o ojcu dla córki jest jej samotna, zawiedziona matka to sytuacja staje się dramatyczna. Niezwykle trudno będzie córce zakwestionować punkt widzenia matki, która była dla niej jedynym oparciem w przetrwaniu. Stąd sprawą wielkiej wagi jest by matki, które czują się nieszczęśliwe z powodu krzywd wyrządzonych im przez mężów nie obarczały tym brzemieniem własnych córek. Już fizyczna niedostępność ojca jest ogromnie bolesnym brakiem, a całkowicie zniszczona reprezentacja ojca w umyśle córki jest psychiczną katastrofą. Taka dziewczynka w trakcie rozwoju tworzy raczej obrony przed kontaktem z mężczyznami niżeli zdolność do bycia z nimi w związku.
Kiedy jesteśmy dziećmi trudno nam wyrobić sobie własne zdanie, ale przychodzi czas, kiedy oddzielamy się od rodziców i obieramy własną drogę. Częścią odrębności i indywidualności jest możliwość widzenia różnych spraw inaczej. W takich przypadkach dorosłość może być momentem odkrycia własnego ojca na nowo, może również przynieść możliwość zrozumienia go i wybaczenia mu błędów, które popełnił.  Ważne, aby w pamięci córki mogły istnieć - choćby pojedyncze, ale ciepłe i dobre myśli na temat własnego ojca.

„Klara stała nad grobem (ojca) z zamkniętymi oczyma i zobaczyła nagle twarz ojca taką, jaką ją zapamiętała z dzieciństwa i młodości, kiedy żyli w takiej przyjaźni ze sobą. Widziała go przed sobą jak onej niedzieli, kiedy śnieg zawiał wszystko i Jan niósł ją do kościoła. Widziała go przed sobą, jak zapamiętała z innej niedzieli, kiedy to poszła do kościoła w czerwonej sukience. Pewnie nikt z ludzi nie był tak szczęśliwy, jak Jan tego dnia.(...) Obraz ten dawał jej spokój, więcej niż spokój, pewność absolutną i niewzruszalną, że nie ma się czego bać. Patrzył na nią zacny, kochający ojciec. Od chwili, gdy ponownie zdobyła możność widzenia go takim (...) wkroczyła w świat, gdzie nie było nic prócz miłości.”